Tym razem zamiast dokładnego opisu inwestycji o zmianie „zwykłej” łazienki i nieużywanego pokoju w salon kąpielowy i garderobę z prawdziwego zdarzenia będzie opowieść.
Jest szaro, mokro i zimno. Dziś rano spadł pierwszy śnieg, a miasto, jak zawsze, stoi w korkach, więc do domu docieram już w ciemnościach. To był trudny piątek, jestem potwornie zmęczona, bolą mnie napięte plecy, a do tego jeszcze ta breja przyklejona do mokrych butów…
Otwieram drzwi domu, zrzucam przemoczony płaszcz i po raz pierwszy tego dnia otula mnie cisza. Mogę w końcu usłyszeć własne myśli, choć na razie w głowie panuje chaos… Włączam muzykę, nalewam kieliszek wina i napełniam wannę, tak prawie po brzegi. Zanurzam się w gorącej kąpieli i czuję, jak zmęczenie i napięcie odpływają.
Jest idealnie – w końcu *siebie* słyszę…