Większość sytuacji, z jakimi się spotykamy przy projektowaniu wnętrz, wygląda tak, że Inwestorzy kupują lub budują mieszkanie bądź dom, a przed wprowadzeniem przygotowujemy dla nich projekt. Tym razem było inaczej. Kupiono całkiem nowy, wykończony dom, do którego rodzina się wprowadziła. Po pewnym czasie wszyscy poczuli klimat i wiedzieli, które elementy zastanego wyposażenia powinny zostać, a które muszą zniknąć z przestrzeni.
W strefie wejściowej nie było wątpliwości – trzeba było ją odpowiednio zaaranżować, aby znalazło się miejsce na wszystko (oprócz bałaganu 😉). Największą rewolucję przeprowadziliśmy w kuchni, gdzie działaliśmy z aptekarską precyzją. Inwestorzy dostarczyli nam bardzo szczegółowe informacje zwrotne w ankiecie, dzięki czemu wiedzieliśmy nawet, w ilu pojemnikach i w jaki sposób przechowują żywność. Takie zaangażowanie w analizę różnych układów funkcjonalnych było niezwykle pomocne – super czuć taką energię.
Uwielbiamy kicz, szczególnie ten nieprzypadkowy, dlatego „Jelenie na rykowisku” autorstwa dziadka musiały znaleźć swoje miejsce w tej strefie. Na piętrze przearanżowaliśmy pokoje i częściowo zmieniliśmy łazienkę. Zobaczcie „przed” i „po” i oceńcie, czy to były dobre zmiany.